Życie dorosłych jest zdeterminowane upływającym czasem. Nowy Rok, przyjęcia urodzinowe czy spotkania rodzinne upływają w atmosferze uciekającego czasu lub tykającego zegara. Obserwujemy i komentujemy pierwsze objawy starzenia się, a każda zmarszczka czy pojedynczy siwy włos wywołuje zgrozę i lęk przed tym, że znowu coś nam ucieknie i nie zdążymy zrealizować jakiegoś celu. Zupełnie tak, jakby to nie było naturalne i coś mogłoby nas przed tym uchronić. Zamiast zająć się bieżącym DZIŚ, wybiegamy już daleko w przyszłość. Skutek jest taki, że DZIŚ nam umyka przez palce i po roku budzimy się w tym samym miejscu. To jest właśnie strata czasu.
CZAS ROBI SWOJE. A TY, CZŁOWIEKU?
Tak pisał 60 lat temu Stanisław Jerzy Lec. Dobrodziejstwa współczesności skutecznie nam pomagają w notorycznym marnowaniu czasu. Niektórzy spędzają wiele godzin tygodniowo, gapiąc się w szklany ekran, uśmiechając się do niego i nie myśląc, czy to im się do czegokolwiek przydaje. Inni buszują nałogowo w internecie i właściwie nie ma w ich życiu dnia bez nowinek z serwisów www. Do tego „w sukurs” przychodzą social media – skarbnica ludzkich spraw. Oglądają więc z zapałem, co kolega jadł dziś na śniadanie, gdzie i z kim znajoma spędza wieczory oraz co aktualnie czuje nasza przyjaciółka, bo to przecież kluczowa informacja na najpopularniejszym serwisie społecznościowym. Jeśli sprzyja to zacieśnianiu więzi i poprawia nam samopoczucie, to nie trzeba rezygnować zupełnie. Ale jeśli po pół godziny takiego rodzaju aktywności masz myśl „ojej, tyle czasu zmarnowałam/zmarnowałem”, to jest refleksja i kierunek zmiany organizacji swojego czasu. Po prostu narzuć sobie pewien rygor: codziennie przeznaczam na to maksymalnie 15 minut i nie powtarzam tej czynności. Jeśli ktoś znajomy czy bliski będzie miał dla Ciebie ważną wiadomość, na pewno poinformuje za pomocą dodatkowych narzędzi komunikacji
JAK SZYBKO ZEPSUĆ SOBIE SAMOPOCZUCIE?
Obserwowanie innych może, oprócz zabierania naszego cennego czasu, prowadzić do obniżania poczucia własnej wartości, niepotrzebnego porównywania się z innymi, pogłębiania depresyjnych nastrojów, a nawet izolowania się od świata. Oglądanie sukcesów znanych sobie osób, triumfujących uśmiechów, osiągniętej pozycji społecznej i ekonomicznej może niepotrzebnie wpędzać ludzi w kompleksy, zamykać na świat, pogrążać w pytaniach typu: Dlaczego ja tak nie mam? Przecież ona jest młodsza 10 lat?? Zróbmy więc sobie dobrze i odrzućmy wszelkie źródła takich myśli, zadbajmy o przyjazną aurę sprzyjającą naszemu rozwojowi, nie cudzemu. Zadbajmy o właściwe wykorzystanie swojego czasu, który codziennie się kończy, ale też ZACZYNA.
ZARZĄDŹ SOBĄ W CZASIE!
Dobra organizacja czasu własnego nie musi, a nawet nie powinna, oznaczać bycia w ciągłym biegu. Jeśli od rana do wieczora rozplanujemy niezbędne ze swojego punktu widzenia czynności i zrealizujemy plan w 100%, to późnym wieczorem będzie wielka satysfakcja, ale też wielkie zmęczenie. Być może tak wielkie, że na kolejny dzień energii już nie starczy. Są tacy mocarze, którzy potrafią wydłużać dobę, śpią bardzo krótko i żyją baaardzo intensywnie. Oni nie mają poczucia marnowania czasu, wykorzystują każdą minutę. Poziom adrenaliny nie spada i … niestety często kończy się to poważnymi problemami zdrowotnymi. Bo każdy organizm potrzebuje czasu na regenerację. Właściwe zarządzanie czasem oznacza przede wszystkim zarządzanie sobą w czasie. Co to oznacza? W planowaniu harmonogramu dnia uwzględniamy swoje możliwości i moce przerobowe. Możemy się zapracować, a nawet zaharować. Więc żeby potem tego nie odchorować, zaplanuj tyle, żebyś pod koniec dnia miał/miała siłę na przytulenie i rozmowę z dzieckiem, na kilka stron książki lub czasopisma, a przede wszystkim na uśmiech do swojego odbicia w lustrze.
SLOW LIFE
Zwolennicy slow life to często byli pracownicy korporacji, którzy doprowadziwszy się do skrajnego wyczerpania, postanowili diametralnie zmienić swoje życie. Teraz zachęcają do takich czynności, jak:
- spędzanie urlopu bez telewizora, telefonu i zegarka,
- przeznaczanie pory zaplanowanej na sen dokładnie na sen, a nie nadrabianie zaległości z pracy
- rozpoczynanie dnia nie od myśli na temat planów, ale od ulubionej kawy
- zwykła nuda, tzw. „nicnierobienie”, odpoczynek od wszelkich bodźców – to jest temat na osobny artykuł, bo strasznie uzależniamy się od bodźców 😉
- nienadrabianie zaległości z pracy w domu
- koncentrowanie się na przeżywanej chwili
Jak to w życiu, nie wszystko jest takie proste. To, czy możemy pozwolić sobie na wyjście z pracy o normalnej porze, nie zawsze od nas zależy. Ale należy skupić się na elementach, na które mamy wpływ. Można być w ciągłym pędzie w pracy, ale w domu można, a nawet trzeba zwolnić. Niech ucierpi na tym zakurzone mieszkanie czy nieumyta łazienka, ale przynajmniej zadbamy o własną psychiczną i fizyczną równowagę. Slow life przynajmniej po pracy pozwala zregenerować siły, nabrać dystansu do spraw ważnych, ale nie najważniejszych. Przede wszystkim jednak umożliwia przeżywanie chwil z bliskimi, rodziną i przyjaciółmi pełnym otwartym sercem i duszą. Takie chwile to źródło najmocniej energetyzujących przeżyć. Dzięki nim czujemy, że żyjemy.
Na koniec krótkie zalecenie: spróbuj czasem, jak dziecko, zapomnieć o śpieszących wskazówkach. Nie licz czasu, wyłącz myślenie i czerp radość z chwilowej zawieszki!